Polityczne sny Pawiana, czyli każdy ma taką Pytię…

fb217e97ddcf00d6cd8d57465b7f3ea1

Jeśli chcesz wytłumaczenia,

Czemu śpiąc odbywa drogę,

I to snadnie rzec ci mogę.

Gdyby jutro, nie daj Boże,

Ujrzał znów więzienne łoże,

Znając się, kim jest: zaiste

Usposobienie ogniste,

Które ma, w głębi rozpaczy

Pogrążyłoby mu duszę.

Kiedy w wieży się zobaczy,

Dowie się w bólu i skrusze,

Że to tylko sen zwodniczy…

I nie zmyli się tak wiele: Życie snem

Wszakże snem są ludzkie cele,

Snem ludzkiego serca bicie,

Snem człowieka ziemskie życie.

(Pedro Calderón de la Barca: Życie snem, tłum. Józef Szujski)

Pawian ma sny bardzo fabularne. Na dodatek je doskonale pamięta. Często w tych snach uczestniczą aktorzy, postacie literackie, filmowe i teatralne. Można powiedzieć, że cud, miód i orzeszki. No, ja nie wiem, bo Pawian miewa także polityczne sny prorocze. Bardzo proszę Państwa o dyskrecję, bo jeszcze jutro z rana mi się przed drzwiami kolejka utworzy, zakłóci mir kamienicy, a każdy ze stojących będzie chciał, żebym mu śniła sny o potędze. Każdy marzyciel, widzący się jako Danton, albo przynajmniej Stefan Niesiołowski, będzie chciał, żebym mu wyśniła przyszłość. Zawsze przecież wyrocznie były traktowane jako siła wzmacniająca władzę państwową, a ja sobie nie życzę. W związku z tym: cicho sza!

Na dodatek, moje sny się sprawdzają, szczególnie, jak się je właściwie zinterpretuje oraz się nie zwraca uwagi na upływ czasu, bo na rozstrzygnięcie niektórych trzeba czekać i czekać, to jednak – śni się i sprawa jasna. Dodam, że waga moich snów politycznych jest wysoce poważnie traktowana w mojej walniętej rodzinie. Na przykład taka matka pawiańska, to nie wierzy w żaden OBOP czy w analizy specjalistów, tylko przed wyborami ciągle pyta: śniło ci się już coś?

A wszystko zaczęło się przed pamiętnymi wyborami, zaraz Państwo będą wiedzieć, o które chodzi, bo śniło mi się, że jechałam tramwajem numer piętnaście, a na rękach miałam dwa malusieńkie lwy. Takie rozkoszne i rozbrykane. Aż tu nagle, do tramwaju wsiada Tadeusz Mazowiecki i się pcha. Ja mu na to: panie premierze, no jak tak można, niechże się pan nie pcha, bo lwy mi pospadają. A ten pcha się dalej. No to się wkurzyłam i wypchnęłam go z tramwaju. Sen opowiedziałam, a po wyborach stało się jasne, co uczyniłam. Matka, to wtedy nie rozmawiała ze mną miesiąc. A ojciec, to patrzył jedynie, ale tak wymownie… Do dziś mu się zdarza sarknąć: a nie trzeba było premiera z tramwaju wypychać. Lwiątka ci się chciało hołubić, no to masz!

Wszystkich snów Państwu opowiadać nie mam zamiaru, ale śnił mi się Balcerowicz, z którym się kłóciłam w szkole ślusarskiej. Do kozy mnie za to wsadzili. No i zrobili tę reformę szkolnictwa. Z Leszkiem Millerem w czasie snu wynajmowałam jeden domek campingowy. Tak, ja wiem, jak to brzmi – ale mogę się jedynie wytłumaczyć, że to był taki podwójny domek, mający wspólną łazienkę. No i dlatego Leszek Miller mógł mi czerwone skarpetki frotowe podprowadzić. Czy Państwa dziwi, że wówczas SLD miało własny rząd? Jak się człowiek głębiej zastanowi, to moje sny dotyczą wielkiej nieufności do polityków wszelkich opcji, o czym może świadczyć sen z udziałem Bronisława Komorowskiego, który mi ukradł wszystkie złote pierścionki. A jak się oburzyłam na taki brak klasy, to powiedział, że jest moim ojcem (Luke, I’m your father – tego nie powiedział, przynajmniej nie był już tak bezczelnie oczywisty). Ten ostatni sen nigdy nie został wyjaśniony, bo zbyt wiele wydarzeń może stanowić jego wieszczą podstawę. Dodać należy do tego, że podszywanie się pod pawiańskiego ojca ma w tej sytuacji wymowę głębszą, ponieważ właśnie to tata kupił mi wszystkie złote pierścionki jakie mam. Zaś ojciec narodu, który uważa, że mu się coś należy… No, sami Państwo rozumieją. Tego snu wyłożyć się nie da, chociaż jest prawdziwy, nieprawdaż? Może, gdybyśmy mieszkali w takiej Szwajcarii, w której od czasów Wilhelma Tella ludzie nic, tylko dziedziczą, zaś politycy są nudni jak flaki z olejem, to sprawa byłaby łatwiejsza. Zaś w warunkach polskich interpretacja tego snu jest jako świński ogonek – zakręcona.

I tak Państwu opowiadam, bo zmierzam – zarysowując tło – do snu dzisiejszego. Otóż śniła mi się Beata Szydło, która zabrała mnie na zakupy. W tym miejscu muszę z całego serca przeprosić Pat, z którą jestem umówiona już dwa lata na kupowanie rajstop. Też mi się to wyśniło, a jak się to stało, no cóż… Pytia ma swoje prawa. Pat się już zgodziła, tylko jest pewien mały problem, bo myśmy te rajstopy kupowały po rosyjsku. A zanim wyrobimy sobie wizy i pojedziemy do Moskwy (no, bo gdzie kupić eleganckie rajstopy, jak nie tam właśnie), to ja najpierw z Beatą Szydło poszłam, może jeszcze do jakiejś galerii. Najgorsze w tym śnie było to, że premier kupowała mi sukienkę. I wybrała: po pierwsze… amarantową. No, naprawdę. Ja w amarantowej sukience, to będę wyglądać jak kurduplowaty biskup, albo hiszpańska inkwizycja dla ubogich. Naprawdę, Państwo mogą mi wierzyć – amarantowy kolor nie jest dla Pawiana. Fiołkowy, fioletowy, ciemnoróżowy, jasnoróżowy, świnkowaty, to jak najbardziej. Ale amarantowy? Ludzie, co za brak gustu i brak wyczucia pawiaństwa. Po drugie, wybrana przez Beatę Szydło sukienka miała bufki i duży, sztywny kołnierzyk. No i ja jej mówię: pani premier, mali ludzie nie mogą chodzić w kieckach z bufkami i kołnierzykiem, bo wyglądają jak kalarepka na grządce. A ta mi na to twardo: jak się nie zgodzisz na tę sukienkę, to powiem twojej sekretarce instytutowej, żeby ci żadnej delegacji nie wypisała. Ja doskonale wiem, że sekretarki z instytutów i z dziekanatu, to jest siła, ale żeby aż tak? Gorąca linia z gabinetem premiera? I konsekwencje? Żadnej delegacji? I teraz myślę, o co chodzi z tym snem. Amarantowa sukienka kupowana przez polską premier, konszachty z sekretariatem instytutu, kalarepka, delegacja. Z drugiej strony wiem, że prędzej czy później się wyjaśni. A teraz sobie jeszcze myślę: co takiego dziś się śniło Beacie Szydło? Sukienka? Pawian?

Idę spać, dobranoc. A na marginesie dodam, że wedle sennika, jak się śni komuś pawian, to ma przegwizdane, bo: „Symbol ten zwykle zapowiada choroby. Widzieć go: uważaj, bo może ci grozić niebezpieczeństwo; uciekający: z łatwością pokonasz przeciwności losu; uciekać przed nim: strzeż się pewnych osób, które tylko z pozoru wydają się być życzliwe; przyjazny: fałszywy przyjaciel”.

Ha!

Published in: on 11/22/2015 at 21:02  6 Komentarzy  

The URI to TrackBack this entry is: https://pawianprzydrodze.wordpress.com/2015/11/22/polityczne-sny-pawiana-czyli-kazdy-ma-taka-pytie/trackback/

RSS feed for comments on this post.

6 KomentarzyDodaj komentarz

  1. SSSSSSSSSSStrasznie długo nie zaglądałem, bo na długo przestałem blogować, ale przyszły takie czasy, że postanowiłem wrócić. Jeśli Ppd mnie nie przegoni, to chciałbym odnowić abonament i uzyskać stałą kartę wstępu.

    Pozdrawiam ze swego grajdoła: https://jotesz.wordpress.com/

    jotesz zrewitalizowany

  2. Reblogged this on chamopole cis.

  3. boszzz, toż to koszmar nie sen 🙂 Niech Ci się jakiś Ohryd przyśni

  4. Bardzoś milczący ostantio, Pawianie 😦

  5. Ostatnio

  6. Bo zapracowany, przepraszam


Dodaj komentarz